Zrezygnowaliśmy z ogniska, woleliśmy siedzieć w zimnym mroku, niż wystawić się jak przynęty.
Jaskinia była rozmiaru schowka na miotły. Obok niej płynął strumyk ze słodką wodą. Napiliśmy się, umyliśmy i w końcu zdecydowaliśmy, że pójdziemy spać, żeby zagłuszyć burczenie w brzuchu.
Mieliśmy się wymieniać, żeby każde z nas zaznało snu. Siedziałam oparta o kamienną ścianę i obserwowałam Gabriela. Chodził to w tą, to w tamtą i patrzył na niebo. Co chwila opierał się o największe drzewo i coś do niego mówił. Chyba tęsknił za swoją ukochaną... A może wcale nie tęsknił, może po prostu nie miał z kim porozmawiać, a ja byłam za głupia na rozmowę?
Nie mogłam zasnąć i tylko niecierpliwie oczekiwałam swojej zmiany, żeby chociaż Gabriel się wyspał. Ale on też nie miał ochoty na sen. Usiadł obok mnie.
- Jakie to wszystko jest głupie. - powiedział i rzucił patykiem o skałę, łamiąc go na dwie części.
- Nie wyżywaj się na patykach.
- Dlaczego nie śpisz? Nic cię nie zje, jak będę pilnować.
- Nie wiem.
- Mhm.
Zapanowała cisza. Po chwili chłopak położył głowę na moim ramieniu. Zasnął. Przez całą noc nawet nie drgnęłam, żeby tylko pozwolić mu się wyspać. Rano ruszyliśmy dalej, wgłąb lądu. W końcu dotarliśmy na miejsce.
Tam znów się zawiodłam. Zastaliśmy ruiny wielkiej budowli, zamiast zamku. Gwardia się przeniosła, zostawiając po sobie bałagan. Usiadłam na przewróconej, kamiennej kolumnie.
- Lukas nie żyje, prawda? - zapytałam, chowając twarz w dłoniach. - Nie możemy iść dalej. Oddam się policji.
- I co im powiesz? - burknął, usiadł obok mnie. - Myślisz, że ktokolwiek będzie chciał słuchać prawdy?
- Co za różnica? Masz rację, nie mam żadnej wartości, nikomu się nie przydam i mogę tylko zaszkodzić, więc lepiej będzie, jak mnie skarzą na śmierć.
- Nie masz pojęcia, co mówisz. Jest dla nas miejsce na tym świecie. Niewinnych, oskarżonych o paskudne rzeczy.
- Ty też taki jesteś? Dlatego mi pomagasz? - spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Mhm, ale to nie jest jedyny powód.
- Jakie są inne?
- Chciałbym stanąć przed Gwardią i powiedzieć im, co o nich myślę.
- A co myślisz?
- Myślę, że to banda dupków. Nigdy nie zrobili niczego dobrego dla nas, zagubionych w świecie. Są zwykłymi mutantami, a noszą się jak królowie. Chciałbym im powiedzieć, że kiedyś w końcu dostaną to, na co zasługują. Karę śmierci.
- Głupi jesteś.
- Dlaczego?
- Jak tak powiesz, to cię zabiją.
- Może, ale to będzie najlepszy z możliwych sposób na śmierć.
- Żartujesz? Ja bym wolała umrzeć ze starości.
- Bo jesteś głupia.
- Niech ci będzie. - zaśmiałam się.
- Co teraz zrobimy? Masz jakieś pomysły?
- Nie wiem... Nie mam.
- Jak zwykle muszę za ciebie myśleć.
- Och, żebyś się przypadkiem nie przemęczył!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz