czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdział 5 część 1

Nie może być tak, jak chcemy. Po co? Byłoby nudno, gdybyśmy dostawali wszystko. Byłoby smutno,gdybyśmy zawsze słyszeli ,,tak''.  ,,Nie'' więcej nas nauczy, bardziej na nas wpłynie, bardziej nas zrani. Nie ważne, ile razy spadniesz z drzewa, póki się poważnie nie pokiereszujesz, nie zdecydujesz się na zaprzestanie prób wejścia na nie. Rany uczą, jeśli chce się uczyć. Kto nie chce się uczyć życia? To chyba znaczy być przegranym. Uczymy się każdego dnia. Uczmy się. Oduczmy się ślepej wiary w ludzi. Nie przeżyją za nas życia, nie zdobędą za nas wiedzy.
Naiwna starałam się jak najdłużej utrzymać się na powierzchni. Gdybym teraz przypadkiem wypuściła laskę, już nigdy nie wróciłabym do domu. Jeśli już... to prosto za kratki. Statek był już blisko, zauważyli mnie. Lśniąca lina zanurzyła się w mroku. Chwyciłam ją i z trudem wdrapałam się na pokład. Padłam na deski wciąż mocno zaciskając palce na lasce. Nie widziałam załogi. Cedda pojawił się przede mną, a w mojej ręce znów znalazł się prymitywny nóż. Mężczyzna wyciągnął do mnie rękę, ale wstałam sama.
- Zmiana planów - oznajmił zadowolony - wymordowali załogę sto lat temu
- To kto rzucił linę? Kto stoi za sterem?
- A widzisz, żeby ktoś stał? - prychnął. Faktycznie, poza nami nie było na statku ani jednej żywej duszy
- Dziwne...
- Stul dziób
- Proszę?
- Jak zirytujesz statek, to cię wyrzuci
- Statek mnie wyrzuci?
- Albo ja cię wyrzucę
- Przed chwilą mówiłeś, że mnie potrzebujesz!
- Jak mi się odechce kombinowania, to pozabijam wszystkich i będzie po problemie. Teraz jest zabawnie
- Zabawnie?! A wiesz chociaż jak dopłynąć do celu?
- Do celu po trupach
- Pytam poważnie
- Poważnie odpowiadam. Spójrz. - wskazał ręką wodę. Zerknęłam w dół i zobaczyłam pozbawione życia ciała. Zamarłam.- Zaczniesz mi w końcu wierzyć, czy mam cię wyrzucić?
- Zacznę. Dokąd płyniemy?
- Do mojego starego przyjaciela. Powiadomi Gwardię i pomoże nam sprowadzić na miejsce Gabriela w jednym... no...ewentualnie kilku kawałkach
-Nie krzywdź go - powiedziałam automatycznie. Najpierw mówię, potem myślę...
- Głodna? - zmienił temat od razu
- Nie
- Zmęczona? Połóż się i śpij. Obudzę cię, jak będziemy na miejscu.
- Nie! - nie mogłam mu do końca zaufać, wolałam obserwować drogę. Odwróciłam się na pięcie, żeby przejść na drugą stronę łodzi, a wtedy poczułam uderzenie w głowę. Padłam.
Otworzyłam oczy. Byłam nadal na łodzi, ale pod pokładem. Miałam związane grubą liną ręce i nogi. Leżałam z widokiem na puste klatki. Usłyszałam kroki i zamknęłam oczy, żeby jeszcze przez chwilę udawać sen. Męska dłoń delikatnie pogłaskała mój policzek. Czułam silny zapach jakiejś rośliny, skądś go znałam.
- Tęskniłem - zabrzmiał głos Gabriela. Moje serce przyspieszyło, a sumienie zaczęło atakować agresywniej niż zwykle. Bałam się.