niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 2 cz.4

Dziwna dziewczyna wyrwała się Gabrielowi.
- Wycięli pół lasu, zostało nas niewielu...- powiedziała i zaczęła się rozglądać.
- Nie szukaliście pomocy? - zapytał chłopak i usiadł na trawie.
- Szukaliśmy... nie dostaliśmy odpowiedzi.
- Elfy nie...- nie skończył mówić, bo dziewczyna mu przerwała
- Nie dostaliśmy odpowiedzi. Nie poruszaj już więcej tego tematu i ciesz się, że nie było cię wśród nas tamtej nocy. - najwidoczniej była na niego zła... i to bardzo.
- Wybacz mi, ale...
- Nie ma żadnego ,,ale''. Gdybyś tu był... gdybyś tu był nie patrzyłabym na śmierć mojej rodziny. Zapomniałeś już kto ci pomagał tyle lat? Kto cię wspierał? Potrafisz to chociaż wytłumaczyć? Nie potrafisz Gabriel, po prostu nie potrafisz! - jej głos drżał a mi zrobiło się żal ich obu. Nie wiedziałam o co chodzi, ale wyglądało to jak kłótnia  kochanków, którzy powinni istnieć tylko w legendach... Poczułam jakby ktoś ukuł mnie szpilką w serce. Niee...na pewno mi się wydawało... na pewno!
- Claire...spróbuj mnie zrozumieć.
- Nie chcę nic dla ciebie robić, nic. To rozumiesz? - była nieuległa, chociaż ja widziałam, że tak naprawdę myślała o czymś innym... Wolałaby zatrzymać go przy sobie już na zawsze, a chwila rozłąki namieszała jej w życiu. Nic dziwnego, że była wkurzona. W końcu przestała się rozglądać i ruszyła w kierunku najwyższej trawy. Pochyliła się i zaczęła czegoś szukać. Gdy znalazła zobaczyłam jak podnosi się pod nią ziemia i zaczynają wyrastać z niej gałęzie. Powoli układały się w ściany, schody, drzwi a ostatecznie ukazał mi się wspaniały domek z czystego, jasnego drewna budzący na myśl ciepło domowego ogniska i spokój...
Claire automatycznie znalazła się w środku, a ja pomogłam wstać zmartwionemu Gabrielowi.
- Zatrzymamy się tutaj na noc. - oznajmił krótko i już chciał iść do domku, ale złapałam go za rękę. Sama nie wiem, dlaczego to zrobiłam...
- Nie jest dobrze, prawda? - zapytałam troskliwie a on odwrócił się w moją stronę i dopiero teraz zauważyłam szklące się w jego oczach łzy. To zabolało...I znowu nie wiem dlaczego...po prostu...
-Głupia...- powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Wpadłam w jego objęcia i mocno mnie przycisnął do swojej klatki piersiowej. Nieśmiało odwzajemniłam uścisk i poczułam się niesamowicie. Bezpieczna i trochę...szczęśliwa. To było naprawdę dziwne i naprawdę mi się spodobało. Okropnie zaniepokoiło mnie przyspieszone bicie mojego serca, które za nic nie chciało się uspokoić. To nie może się dziać, nie może! - myślałam, ale było już za późno. Nie byłam zwierzęciem i miałam uczucia, które rozwijały się z dnia na dzień, z godziny na godzinę, z minuty na minutę, z sekundy na sekundę...z kilku sekund, które były w stanie mnie teraz uszczęśliwić. Zobaczyłam obserwującą nas z imitacji okna Claire, ale nic nie powiedziałam Gabrielowi. Nie chciałam przerywać tej chwili, bo myślałam, że to już nigdy więcej się nie powtórzy. Nie mogło się powtórzyć, bo przecież musiałam pomścić mojego Lukasa, mojego ukochanego i JEDYNEGO właściciela mojego serca. Jedynego, prawda?
W końcu Gabriel mnie puścił i weszliśmy do ,,budynku''. Claire wcisnęła mi do rąk bardzo cienki koc i wskazała drzwi na końcu korytarza. Mój towarzysz także oczekiwał na materiał, ale złośliwa driada nie miała zamiaru ustąpić.
- Powiedziałam, że nic dla ciebie nie zrobię. Musicie się podzielić. - powiedziała oschle a ja automatycznie się zakrztusiłam. Że niby my mieliśmy się dzielić? Prędzej się pozabijamy niż podzielimy czymkolwiek...
Zapowiadała się bardzo ciekawa noc...

1 komentarz: